
🇪🇺 Raport Europejski semestr na rzecz koordynacji polityki gospodarczej – czyta się w tym roku z przyjemnością. Nie dlatego, że opisywana rzeczywistość jest jakoś szczególnie różowa – ale dlatego, że istniejące zagrożenia zostały wreszcie dostrzeżone❗️ docenione ❗️ i wzięte pod uwagę❗️ Obraz jaki przedstawia nam raport jest niewesoły ale trzeźwy, a wnioski – gorzkie, lecz słuszne.
To prawdopodobnie rezultat obecnej sytuacji, która odarła myślenie o gospodarce z wielu złudzeń i nierealistycznych „ambicji”.
Pandemia, kryzys surowcowy, wojna w Ukrainie, inflacja i konieczność jej przeciwdziałaniu – to naprawdę solidny kubeł zimnej wody dla marzycieli, którzy widzieli europejską gospodarkę jako skazaną na sukces i odegranie przewodniej roli w zielonej transformacji.
Raport wiele uwagi poświęca inflacji i wysokim stopom procentowym, które powodują, że nadmierne zadłużenie staje się szczególnie dolegliwe – a to stawia kwestię stabilności finansów publicznych w centrum problematyki gospodarczej.
W sytuacji, kiedy wychodząca z zapaści europejska gospodarka musi dodatkowo sprostać wyzwaniom konkurencji, jakie stwarza np. amerykańska Ustawa o Redukcji Inflacji – pojawia się pytanie o równe szanse Państw Członkowskich.
W czasach hojnego szafowania pomocą publiczną – wygranymi zostają ci, którzy mogą sobie pozwolić na zwiększenie zadłużenia. A tak się składa, że są to głównie północne i silniej rozwinięte kraje, których gospodarcza przewaga nad pozostałą częścią UE teraz jeszcze się powiększy…
W tym kontekście wskazuje się na konieczność nowego funduszu, który miałby wyrównać szanse i pomóc w sfinansowaniu zielonych inwestycji.
Cóż, nie negując całkowicie tego pomysłu – chciałabym przestrzec, że nowy fundusz to nowe, wspólne długi. I że większość korzyści i tak odniosą najsilniejsi, których gospodarka jest najlepiej przygotowana do zielonej transformacji…
Obecna sytuacja to kolejny dowód, że nie można zwiększać zadłużenia w nieskończoność i że solidne finanse publiczne są najlepszym ubezpieczeniem na niepewne czasy. W tym kontekście warto wspomnieć np. o Polsce, której dług publiczny – poniżej 60%PKB korzystnie kontrastuje ze średnią europejską (89,4% PKB) czy jeszcze wyższą średnia strefy EURO (97,2% PKB).