Dziś podkomisja FISC 🇪🇺 Choć zdalnie – nie zwalniam tempa 💪
W Parlamencie Europejskim odbyła się debata w sprawie raportu Rola polityki podatkowej w czasach kryzysu, którego jestem kontrsprawozdawczynią. Zdalnie przekazałam swoje pisemne stanowisko 💪🇪🇺
Doceniając wysiłek Sprawozdawczyni włożony w analizę sytuacji gospodarczej w Europie – i sformułowanie wniosków dla polityki podatkowej – muszę stwierdzić, że w mojej opinii stawia ona błędną diagnozę, myli przyczyny ze skutkami, a przede wszystkim. Sprawozdawczyni proponuje rozwiązania kontrproduktywne, które dla pogrążonej w kryzysie inflacji europejskiej gospodarki byłyby raczej gwoździem do trumny, niż szansą na jakikolwiek rozwój.
Przyczyny obecnych trudności wskazała zupełnie nie tam, gdzie one leżą, dlatego też zaproponowane rozwiązania raczej niczego nie poprawią. To wręcz sposób na dalsze utrwalenie i wzmocnienie niekorzystnych trendów. Przecież poza wojną i spowodowanym nią kryzysem, za inflację w Europie odpowiadają nie „mityczne” międzynarodowe przedsiębiorstwa – rzekomo kumulujące teraz swoje zyski – ale właśnie chaotyczna i zbyt gwałtowna „zielona transformacja”. Ta już doczekała się już wśród ekonomistów miana „greenflacji”.
Nie bez znaczenia była również ekspansywna polityka monetarna w czasie pandemii oraz pompowanie „pustych” pieniędzy w zatrzymaną przez lockdown gospodarkę.
Koncepcja przedstawiona w sprawozdaniu to typowa socjalistyczna wizja, wedle której to „źli kapitaliści” odpowiadają za wszelkie problemy – i w dodatku niszczą planetę. A rozwiązaniem ma być zwiększenie obciążeń podatkowych dla tradycyjnej gospodarki – by w ten sposób wygenerować środki na zieloną transformację.
Pomijając już fakt, że raport postuluje głęboką ingerencję w uprawnienia Państw Członkowskich, usiłując narzucić im konkretne rozwiązania (jak wprowadzenie stałego podatku od nadmiernych zysków) oraz wzywając Komisję do stosowania „atomowego” artykułu 116 TFUE – to forsuje on idee typu: „na kłopoty – jeszcze więcej tego samego”.
Jeszcze droższa (bo wyżej opodatkowana) energia, jeszcze droższa produkcja i transport (wyższe koszty CO2), kolejne ograniczenia.
To ma być lekarstwo na problemy Europy?
Nie – to recepta na jeszcze głębszy kryzys!